Pociekła mi po policzku łza,
Ciężka melancholia wciąż trwa.
Czy da się jakoś ustrzec tego zła,
Które wielu sposobów się nie ima.
Sa takie ciężkie często dni ,
Gdy ziomek o życiu kmini .
Myśli gdzie popełnił błąd,
Skąd przyszedł ten trąd.
Trąd którego pozbyć się nie może,
Nie ważne jak ciężko orze.
Napaja się tym wielkim smutkiem,
Brak czucia jest tego skutkiem.
Często sięga przy tym po butelkę,
Zamyka w niej głęboko te rozterkę.
Tylko po co to komu wszystko ,
Myślisz ze monopol będzie zawsze blisko?
Skończ człowieku nie zamykaj się w sobie,
Możesz przez to ranić bliska ci osobę.
Wiec zastanów się czy jest w tym jakiś sens,
To jak nakurwiając głowa w kredens.
Weź wstań podnieś w gore głowę,
Rozejrzyj się znajdź oczy owe.
Ona za ich pomocą pomoże ci,
I rozpromieni te ciemne dni.
Skończ użalać się nad sobą,
Chcesz by inni cierpieli z tobą?
Powiesz teraz ze łatwo mi mówić,
A tobie łatwo życia sens gubić.
Wiec weź się za siebie człowieku,
Nie ma na to prostszego leku.
Jak wziać się i do przodu isc,
Mimo ze życie sprzedało na twarz ci liść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz